Dyrektor generalny firmy Ford, Jim Farley, to lider, który motywuje swój zespół i się nie ukrywa: uznaje dominację Chin w dziedzinie energii elektrycznej i ostrzega przed niebezpieczeństwami, jakie niesie ze sobą sztuczna inteligencja.

W Dearborn w stanie Michigan, gdzie od dawna mieści się siedziba Ford Motor Co., panuje niespokojna atmosfera. Jednak w ostatnich miesiącach szaleństwo taryfowe Donalda Trumpa, technologiczna dominacja chińskiego przemysłu samochodów elektrycznych i zbliżające się zagrożenie ze strony niewypowiedzianej, wszechobecnej sztucznej inteligencji wywołały jeszcze większy niepokój i nerwowość w niegdyś wszechmocnym Fordzie.
Marką Blue Oval od 2020 roku kieruje James D. Farley, który objął stanowisko prezesa, dyrektora generalnego i członka zarządu Ford Motor Co. w trakcie pandemii. Oficjalnie objął je 1 października tego pamiętnego roku. Wcześniej, ten prestiżowy dyrektor branży motoryzacyjnej w Ameryce Północnej, urodzony w Argentynie w 1963 roku, dołączył do Forda w 2007 roku i pełnił funkcję wiceprezesa działu marketingu w Stanach Zjednoczonych i Europie w Toyota Motor Corp. oraz wiceprezesa i dyrektora generalnego Lexus Motor Co. Uzyskał tytuł MBA na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles oraz tytuł licencjata na Uniwersytecie Georgetown.

Obejmując nowe obowiązki, prezes wykonawczy Bill Ford powiedział o Farleyu: „Jest liderem branży motoryzacyjnej z bogatym, globalnym doświadczeniem i sukcesami. Jego współpraca z Jimem Hackettem, który od 2017 roku kieruje transformacją Ford Motor Company jako prezes i dyrektor generalny, zaowocowała trzema latami opracowywania i wdrażania planu „Creating Tomorrow Together”, którego celem jest przekształcenie Forda w dynamicznie rozwijającą się firmę. Pasja Jima do niezwykłych pojazdów i intensywne dążenie do wyników są powszechnie znane. Obserwowałem, jak rozwija się w lidera transformacyjnego z determinacją i dalekowzrocznością, aby pomóc Fordowi prosperować w przyszłości” – zauważył Ford.
Na jego wybór wpłynęły jego dotychczasowe osiągnięcia w kierowaniu zespołem Forda ds. nowych przedsięwzięć, technologii i strategii, które pomogły firmie określić, w jaki sposób wykorzystać transformacyjne atuty branży, takie jak platformy oprogramowania, łączność, sztuczna inteligencja, automatyzacja i nowe formy napędu.
Mówi się, że jego styl przywództwa motywuje i dodaje zespołowi sił, ale sądząc po jego ostatnich wypowiedziach, jego troska o globalną sytuację w tej branży, a w szczególności o zdrowie giganta, którym dowodzi, wydaje się być o wiele bardziej obecna w jego wypowiedziach niż pewność siebie i zdolność do transformacji przypisywane mu jako „kapitanowi” transatlantyku, który zaczyna wykazywać oznaki dryfowania.

Kilka tygodni temu, jak donosiła gazeta La Vanguardia , otwarcie mówił o technologicznej przewadze chińskiego przemysłu w segmencie samochodów elektrycznych, po tym jak w ciągu ostatniego roku odwiedził Chiny kilkanaście razy: „To najbardziej upokarzająca rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. 70% światowych samochodów elektrycznych jest produkowanych w Chinach. Ich technologia i jakość są o wiele lepsze od samochodów zachodnich, a przy tym znacznie niższe. Huawei i Xiaomi są obecne w każdym samochodzie. Dysponują o wiele lepszą technologią. Wsiadasz i nie musisz parować telefonu. Automatycznie całe twoje życie odzwierciedla się w pojeździe”.

Prezes Forda przyznał również, że Ford nie jest w stanie zaoferować czegoś podobnego, wskazując palcem na firmy takie jak Google i Apple, które zdecydowały się nie wchodzić na rynek motoryzacyjny. „Toczymy globalną konkurencję z Chinami i nie chodzi tylko o pojazdy elektryczne. Jeśli ją przegramy, Ford straci przyszłość” – oświadczył Farley. Nie obawiając się krytyki i okazując swoje zdumienie i pesymizm, otwarcie przyznał: „Kupiłem Xiaomi SU7, które sprowadzono do mnie bezpośrednio z Chin sześć miesięcy temu i nie zamieniłbym go na nic innego”.
Podczas Aspen Ideas Festival (Stany Zjednoczone) Farley skupił się również na profilu pracownika, który może znacząco ucierpieć z powodu pojawienia się generatywnej sztucznej inteligencji: pracowników umysłowych. Według dyrektora Forda, bardzo wysoki odsetek osób wykonujących prace „biurowe”, takie jak sekretarki, księgowość, zarządzanie, administracja czy obsługa klienta, ostatecznie stanie się zbędny: „Sztuczna inteligencja dosłownie zastąpi połowę wszystkich pracowników umysłowych” – zauważył Farley.

Zanim to jednak nastąpi, istnieją inne zagrożenia, przed którymi ten dyrektor również wielokrotnie ostrzegał. Farley otwarcie krytykował politykę celną Donalda Trumpa, pozycjonując się jako jeden z najbardziej zagorzałych liderów biznesu w swoim sprzeciwie wobec protekcjonistycznej polityki obecnego prezydenta Białego Domu, zwłaszcza wobec propozycji, które wpłynęłyby na import z Meksyku i Kanady, wyrażając zaniepokojenie „kosztami i chaosem”, jakie te cła mogą wywołać w amerykańskim przemyśle samochodowym. Ostrzegł, że cła mogą być „katastrofalne” i stworzyć „lukę w amerykańskim przemyśle, jakiej nigdy wcześniej nie widzieliśmy”, jak powiedział Bloombergowi. W obliczu tego dylematu Ford rozważa środki mające na celu złagodzenie skutków ceł, takie jak gromadzenie zapasów lub masowe zwolnienia.
Decyzje prezydenta Trumpa, w tym wprowadzenie nowych taryf na produkty z dowolnego kraju zagranicznego, a także zniesienie zachęt do zakupu samochodów elektrycznych, wraz z ulgami podatkowymi sięgającymi 7500 dolarów, wprowadzonymi przez administrację Joe Bidena, mogą zmusić firmę z Detroit do zwolnienia około 13 000 pracowników, głównie z zakładów zlokalizowanych w Michigan, Kentucky i Tennessee, które odegrały kluczową rolę w przejściu na mobilność elektryczną i były przedmiotem znacznych inwestycji w ostatnich latach.

Jednak pomimo apokaliptycznych przepowiedni i konieczności drastycznych cięć w całej firmie, jest jeden aspekt, który nie powinien martwić Farleya – jego kondycja finansowa, w pełni gwarantowana przez otrzymywane uposażenia. W 2024 roku, jako prezes zarządu, otrzymał wynagrodzenie w wysokości 24 861 866 dolarów za swoje usługi dla firmy, co stanowi kwotę o 6,1% niższą niż 26,5 miliona dolarów w 2023 roku. Oczywiście, jego wynagrodzenie to kropla w morzu, ale wciąż jest to interesujący fakt.
lavanguardia