Marc Márquez wygrywa nawet w dni nieparzyste


Marc Márquez miał jedną z najtrudniejszych sobót sezonu i mimo to wyszedł zwycięsko z powrotu GP Czech do kalendarza. Ani wypadek, który pozbawił go prowadzenia na starcie podczas kwalifikacji, ani niskie ciśnienie, które zmusiło go do celowego oddania prowadzenia w sprincie, nie przeszkodziły mu w ponownym zajęciu najwyższego stopnia podium, odnosząc jedenaste sobotnie zwycięstwo w dwunastu wyścigach. Lider Mistrzostw Świata nadal powiększał swoją przewagę na szczycie klasyfikacji generalnej w nieprzyjemny dzień dla swojego brata Álexa Márqueza – drugiego w klasyfikacji generalnej i już 95 punktów straty – a jego kolega z zespołu Pecco Bagnaia, który zdobył pole position , był siódmy na mecie i trzeci w Mistrzostwach Świata, ze stratą 156 punktów.
„Zrobiliśmy swoje, dlatego się uśmiecham. Byliśmy na granicy możliwości, więc postanowiłem poczekać i trzymać się blisko Acosty, aby zwiększyć ciśnienie w przednich oponach” – skomentował Márquez, tak silny, że stać go nawet na kalkulacje i planowanie, aby wygrać. „Zaufałem technologii i kiedy liczba, która miała nam ostrzegać o okrążeniach, na których musimy utrzymywać ciśnienie w odpowiednim zakresie, osiągnęła zero, cisnąłem na maksa, żeby wyprzedzić Acostę i wygrać” – dodał ośmiokrotny mistrz świata, który startował z drugiego pola i pokonał zaledwie kilka zakrętów, wyprzedzając Bagnaię i obejmując prowadzenie.
Trzykrotny mistrz Włoch, który zdawał się widzieć światełko w tunelu dzięki swoim najlepszym kwalifikacjom w roku, ostatecznie sfrustrował się po słabszym poradzeniu sobie z tym samym problemem, który dotknął jego kolegę z zespołu. Podczas gdy Márquez potrafił wyprzedzić w odpowiednim momencie i utrzymać się blisko Pedra Acosty, aby spełnić wymogi regulaminu nakazujące mu przejechanie co najmniej jednej trzeciej sprintu z minimalnym ciśnieniem ustalonym przez Michelin (1,74 bara w Brnie), Bagnaia popełnił błąd w tej samej operacji i stracił dwie pozycje naraz, jadąc na drugim miejscu, nieznacznie tracąc do zwycięzcy. Po awarii w tej operacji nie był w stanie odzyskać swojego najlepszego tempa, nadal tracił pozycje, a nawet był świadkiem, jak Raúl Fernández (Aprilia Trackhouse) zadaje potężny cios na esach toru na ostatnim okrążeniu, co zepchnęło go na siódme miejsce.

W tym samym momencie co Fernández, ale na przedostatnim okrążeniu, Márquez wykonał już zwycięski manewr wyprzedzania Acosty, uciekając samotnie do zwycięstwa, ponownie daleko przed resztą. Pomimo tego, że celowo pozwolił się wyprzedzić na cztery okrążenia przed końcem – prawdziwy absurd, biorąc pod uwagę obecne przepisy MotoGP i loterię, w której trzeba odpowiednio wywrzeć presję na inżynierów – przez cały czas kontrolował sytuację, tak jak zrobił to w inauguracyjnym wyścigu mistrzostw w Tajlandii ze swoim bratem Álexem. Nikt nie jest w stanie pokonać modelu 93.
Zawodnik KTM z Murcji, zachwycony drugim miejscem, które również było dla niego zaszczytem, jasno dał do zrozumienia, że Marc celowo gonił go i miał punkt przewagi nad resztą. Za nim Enea Bastianini zakończył dzień dla austriackiej marki uspokajającym trzecim miejscem, tuż przed tym, jak padok zaczął już słyszeć pomruki jego zwolnienia. „To był najciemniejszy początek sezonu w mojej karierze i widok całej tej pomarańczowej fali świętującej tutaj jest piękny. Chcę podziękować wszystkim, którzy mnie wspierali i nadal we mnie wierzyli. I dedykuję podium Borji Gómezowi; to był wyścig, na jaki zasłużył” – świętował Acosta. „Czasami myślimy, że wygrywanie jest normalne, ale przegrywanie jest normalne. Dobrze, żebyśmy wszyscy o tym pamiętali” – dodał wzruszony zawodnik z Mazarrón.
Álex Márquez zaliczył swoje najgorsze kwalifikacje w tym roku, a następnie wpadł w poślizg na starcie z plastikową osłoną, którą pozbył się jego brat, co spowodowało spadek na siedemnaste miejsce pod koniec krótkiego wyścigu. Jorge Martín, powracający z Aprilią, był dwunasty w kwalifikacjach, a następnie zaliczył znakomity start, który pozwolił mu awansować na szóstą pozycję w pierwszych zakrętach. Zaniepokojony swoją kondycją fizyczną i wciąż ograniczoną wiedzą o motocyklu, mistrz świata został w tyle i musiał zadowolić się jedenastym miejscem, równie zadowolony ze swoich osiągów i wrażeń po trzech miesiącach bez bezpośredniej rywalizacji z innymi zawodnikami. Mistrz świata z 2020 roku, Joan Mir, zaliczył swoje najlepsze kwalifikacje od ponad dwóch lat, zajmując piąte miejsce, ale uległ kolizji na wczesnym etapie wyścigu i ukończył go na ostatnim miejscu na Hondzie.
Czy chcesz dodać kolejnego użytkownika do swojej subskrypcji?
Jeśli będziesz kontynuować czytanie na tym urządzeniu, nie będzie można czytać na innym urządzeniu.
StrzałkaJeśli chcesz udostępnić swoje konto, zaktualizuj je do wersji Premium, aby dodać kolejnego użytkownika. Każdy użytkownik zaloguje się przy użyciu własnego adresu e-mail, co pozwoli Ci spersonalizować korzystanie z EL PAÍS.
Czy masz subskrypcję biznesową? Kliknij tutaj , aby kupić więcej kont.
Jeśli nie wiesz, kto korzysta z Twojego konta, zalecamy zmianę hasła tutaj.
Jeśli zdecydujesz się nadal udostępniać swoje konto, ten komunikat będzie wyświetlany bezterminowo na Twoim urządzeniu i urządzeniu innej osoby korzystającej z Twojego konta, wpływając na komfort czytania. Warunki subskrypcji cyfrowej znajdziesz tutaj.

Absolwent politologii na Uniwersytecie Południowej Australii (UPF) oraz magister dziennikarstwa sportowego i komunikacji w Blanquerna-URL. Pracował w redakcjach „La Vanguardia”, magazynu „VICE” i „Mundo Deportivo”. Od 2022 roku współpracuje z działem sportowym „EL PAÍS”, gdzie relacjonował Mistrzostwa Świata MotoGP i kilka edycji Rajdu Dakar.

EL PAÍS